Pro publico bono
Uważam, że zostałem oszukany przez firmę domagającą się odszkodowania. Czy mogę żądać naprawienia wyrządzonej mi szkody? Nic nie zrobili i drastycznie obniżyli przyznane mi odszkodowanie, zatrzymując część mojego odszkodowania dla siebie.
Problem z firmami dochodzącymi roszczeń jest taki, że zazwyczaj pobierają procent od przyznanego odszkodowania. Masz rację, że ostatecznie wynagrodzenie jest najczęściej zupełnie nieadekwatne do wykonywanych czynności.
Pamiętajmy, że biura odszkodowań mogą robić dokładnie to samo i tylko to samo, co ich klient. Jeśli klient ulegnie wypadkowi i zażąda odszkodowania, ubezpieczyciel wypłaci je lub odmówi wypłaty. W ten sam sposób ubezpieczyciel zachowa się również wtedy, gdy pośrednik zażąda zapłaty w imieniu klienta. Jeśli zatem zawarłeś umowę z biurem roszczeń odszkodowawczych i ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie, część tej kwoty pobierze Twój pośrednik. Gdybyś nie zawarł takiej umowy, całość odszkodowania przypadłaby Tobie, a gdyby nie została przyznana, to nie zostałaby przyznana, nawet gdyby istniała agencja domagająca się odszkodowania.
Zgłoszenie szkody najczęściej wymaga wypełnienia formularza udostępnionego przez ubezpieczyciela (lub odpowiedzi na pytania telefonicznie). Poszkodowany, który potrafi pisać lub mówić, może zgłosić szkodę z takim samym skutkiem, jak gdyby została ona zgłoszona przez pośrednika. To nie jest trudne. Wówczas postępowanie likwidacyjne przeprowadzi ubezpieczyciel – wyłącznie na własny koszt. Pewnie zażąda jakichś dokumentów, ale i tak ich zażąda, nawet jeśli jest kancelaria odszkodowawcza. Nic więc dziwnego, że istnieje duża grupa osób poszkodowanych działaniami urzędu do spraw odszkodowań. W sumie za całkowicie prostą usługę poszkodowani musieli zapłacić pośrednikowi około 30% swojego odszkodowania.
Przepisy przewidują kilka możliwości dochodzenia przez kancelarię odszkodowawczą lub biuro dochodzenia roszczeń odszkodowania wyrządzonego w przypadku, gdy w umowie przewidziano zbyt wysokie wynagrodzenie. Pomyśl tutaj o sztuce. 388 Kodeksu Cywilnego, który reguluje kwestię wyzysku. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli jedna ze stron, wykorzystując wymuszoną pozycję, niekompetencję lub brak doświadczenia drugiej strony, w zamian za jej wykonanie, przyjmuje lub zastrzega dla siebie lub osoby trzeciej świadczenie, którego wartość w chwili zawarcia umowa znacznie przekracza wartość własnego świadczenia, druga strona może żądać zmniejszenia jej świadczenia albo należnego mu zwiększenia świadczenia, a jeżeli jedno i drugie byłoby nadmiernie utrudnione, może żądać stwierdzenia nieważności Umowa.
Wadą walki z pośrednikiem ubezpieczeniowym opartym na wyzyskującej instytucji jest to, że prawa osoby poszkodowanej w wypadku (a następnie osoby poszkodowanej przez kasę odszkodowawczą za zbyt wysoką prowizję) wygasają po dwóch latach od dnia zawarcia umowy Umowa. Ze względu na długość postępowań sądowych, w przypadku roszczeń z art. 388 k.c. pokrzywdzony nie wie jeszcze, ile pieniędzy odbierze od niego urząd odszkodowawczy, dlatego nie da się ocenić adekwatności wynagrodzenia w stosunku do obopólnej korzyści.
Kolejną bronią do walki z urzędami odszkodowawczymi jest art. 58 § 2 Kodeksu cywilnego, który stanowi, że czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego jest nieważna. Niestety, ta formuła jest bardzo osądzająca. Można go stosować tylko w wyjątkowych, ekstremalnych przypadkach. Dlatego samo wysokie wynagrodzenie często nie będzie w stanie skutecznie pokonać umowy z biurem odszkodowań. Przecież każdy ma prawo umówić się na niemądrą wizytę, także osoba poszkodowana w wypadku.
Podsumowując: lepiej nie podpisywać niż przegrać.
<< powrót do listy pytań